Są pewne momenty w życiu, w których zdajemy sobie sprawę jak bardzo ludzie którzy mówili, że teoria to jedno, a praktyka to drugie mają rację. Ogólny paraliż, zimny pot zalewający nasze ciało, przyspieszone bicie serca i problem z logicznym myśleniem. Właśnie takie zachowania towarzyszą większości osób, które są świadkami wypadku. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy chodzi o naszych bliskich bądź przyjaciół, a wariograf naszego organizmu szaleje najbardziej, gdy poszkodowanym jest małe dziecko, a tym bardziej niemowlę.

Mimo XXI wieku i rozwoju jaki nas otacza, duża część społeczeństwa ma jeszcze duży problem z pierwszą pomocą. I nie jest to bynajmniej wina, tego, że nie chcemy pomagać, bo z założenia raczej skłonni jesteśmy do ludzkich odruchów. Wiedzę, jak i praktykę – chociażby na manekinach, która bardzo pomaga – łatwo zdobyć. Organizowane są często darmowe kursy bądź zajęcia przygotowywane chociażby przez niektórych pracodawców bądź wolontariuszy czy służby ratownicze.

Problem leży gdzie indziej

Odrzuca fakt interakcji z obcą osobą przy chociażby niektórych czynnościach związanych z pierwszą pomocą – sprawdzenie, czy poszkodowany nie ma nic w ustach, żeby się nie zadławił. Co do samego sztucznego oddychania osoby zorientowane w temacie mają na wyposażeniu małe zestawy pierwszej pomocy – w skład których wchodzi między innymi specjalna maseczka, która przepuszcza powietrze tylko w jedną stronę i lateksowe rękawiczki. Największy problem, jest jednak właśnie z udzieleniem pierwszej pomocy niemowlakom czy dzieciom. Strach, który nas ogarnia jest czasami wręcz paraliżujący.

Boimy się, że bardziej zaszkodzimy niż pomożemy, zapominamy o tym co jest w takim momencie najważniejsze – ratowanie ludzkiego życia. Resuscytacja niemowlaka wygląda bardzo podobnie do tej, wykonywanej na dorosłej osobie – schemat jest ten sam.

Pierwsza sprawa, sprawdzenie przytomności – żeby nie okazało się, że niemowlak po prostu jest zmęczony i szykuje się do drzemki. Jeżeli okazało się, że malec faktycznie stracił przytomność trzeba będzie wykonać resuscytację. Kontrola oddechu to drugi krok, który musimy wykonać. Malca najlepiej położyć na plecach i podłożyć pod nie swoją dłoń. Zbliżając swój polik do ust i nosa obserwujemy przez minimum dziesięć sekund pracę klatki piersiowej niemowlaka. Jest to bardzo ważny i podstawowy element diagnostyczny, sprawdzamy w ten sposób miarowość oddechu dziecka. Ziścił się najgorszy scenariusz – malec nie oddycha.

resuscytacja niemowlaka

Niezwłocznie musimy wykonać pięć wdechów wstępnych – i tutaj z racji małych gabarytów poszkodowanego – wygląda to inaczej niż w przypadku osoby dorosłej. Znów udrażniamy drogi oddechowe poprzez wsunięcie ręki pod łopatki (albo delikatne odchylenie główki w tył, unosząc brodę). Obejmujemy ustami nos i usta dziecka jednocześnie i w ten sposób wykonujemy pięć miarowych wdechów. Zwróćmy uwagę na ilość wprowadzanego do układu oddechowego powietrza – kontrolujmy to obserwując unoszącą się klatkę piersiową.

Powietrza nie może być za dużo, ale klatka musi się unosić. Jeżeli po wykonaniu tych czynności malec nie oddycha, niezwłocznie wzywamy pogotowie. Nie wolno biernie wyczekiwać na służby, a kontynuować pierwszą pomoc. Jest to właśnie moment, którego chyba przy resuscytacji niemowlaka boimy się najbardziej. Trzeba wykonać odpowiedni ucisk na klatkę piersiową. Dziecko wciąż prawidłowo leży na płaskiej powierzchni, odsłaniamy klatkę piersiową i kładziemy dwa palce – wskazujący i środkowy, na wysokości dolnej części mostka. Dokładnie szerokość jednego palca nad połączeniem łuków żebrowych.

Zdecydowanie wykonujemy miarowe piętnaście uciśnięć i kończymy zawsze dwoma wdechami. Ważne jest, by wykonywać tą czynność dopóki dziecko nie odzyska przytomności, bądź to pojawienia się służb ratowniczych. Często przy resuscytacji niemowlaka dochodzi do złamań żeberek – z racji słabych, jeszcze nie dość dobrze rozwiniętych kości. Musimy jednak wiedzieć, że kości się zrosną, a ważniejsze w danym momencie jest ratowanie ludzkiego życia.

niemowlak

Teoria to jedno – fakt, ale bez niej nigdy nie uda się poprawnie wykonać drugiego punktu – praktyki. Nie możemy być oporni na wiedzę z zakresu pierwszej pomocy i naszym obowiązkiem jest taką wiedzę posiadać. Nigdy nie wiadomo, w jakiej sytuacji się znajdziemy.

Możliwe, że staniemy kiedyś przed wyzwaniem, udzielenia pomocy osobie poszkodowanej i nie ważne, czy będzie to przypadkowy przechodzień, rodzic, brat czy narzeczona. To jeden z ludzkich odruchów – chęć niesienia pomocy. Posiadając wiedzę teoretyczną z tego zakresu, nasz organizm sam popchnie nas do działania i na pewno odniesiemy sukces, jeśli będziemy trzymać nerwy na wodzy.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here